Skąd pochodzi? Z Azji, oczywiście.
Zaskakujące, że lansują go kobiety, które do codziennej, przypominającej długotrwały, pieczołowity rytuał pielęgnacyjny (co najmniej tak długi jak to zdanie) stosują “-naście” różnych kosmetyków. Prędzej o minimalizm kosmetyczny moglibyśmy posądzać Skandynawki, ale i tam panuje taki slow trend. Na czym dokładnie polega Skip Care i czy warto czasem skórze odpuścić, a jeśli tak – na czym ma polegać ta “pielęgnacyjna swoboda”?
Od kilku lat trwa boom na koreańską pielęgnację.To dlatego, że Azjatki mogą pochwalić się idealną cerą bez zmarszczek. Taką właśnie cerę bez skazy pragnie mieć cały świat. Korea to w efekcie mekka firm kosmetycznych, i właśnie tam powstają najbardziej zaawansowane technologicznie formuły czy opracowane na naturalnych składnikach, genialne kosmetyki. Dlatego cały glob niczym “urodowe tsunami” co jakiś czas zalewany jest falą koreańskich beauty-trendów: był już tzw.”glass skin”, czyli cerę, od której aż bije blask, „honey skin” – ekstremalnie odżywiona cera, która wygląda jakby dopiero co nałożono na nią olejek nawilżający. Teraz czas na „skip-care”, czyli trend stworzony przez koreańskich minimalistów.
Skip-Care – na czym polega nowy trend w pielęgnacji koreańskiej?
Wiele z nas zaczynało swoją “koreańską” przygodę z 10 krokami pielęgnacji cery. Z pewnością większość przyzna, że na początku wydawało się to bardzo żmudne i czasochłonne, a ilość kosmetyków po prostu dobijała. Kremy, serum, esencje, toniki, olejki, maseczki w płachcie, płyn micelarny, filtry przeciwsłoneczne wszystko to razem powodowało zawroty głowy i sporą dozę irytacji.
Oczywiście większość z nas nie wyobraża sobie teraz, jak można nie nałożyć ulubionego serum, nie zrobić peelingu raz lub nawet dwa razy w tygodniu, czy nie spędzić wieczoru z maseczką nawilżającą.
Otóż można, jeśli jest się zwolenniczką zgoła odmiennego trendu, czyli tzw. Skip-Care, który to wywraca do góry nogami nasz kosmetyczny, poukładany świat i kompletnie burzy znane nam dobrze zasady.
Skip-Care stoi w opozycji do rozbudowanej koncepcji pielęgnacji. Dlaczego powstał? Według wielu mieszkańców Korei (i nie tylko) “zwykła” pielęgnacja skóry wymknęła się już spod kontroli. fani Skip-Care uważają, że pora odrobinę odpuścić skórze, która przecież od nadmiaru kosmetyków i ciągłego “bombardowania jej” aktywnymi substancjami, oraz od osłaniania, ochraniania staje się bezbronna i nie potrafi sama funkcjonować. Innymi słowy chodzi o zrobienie sobie… detoksu. Można powiedzieć, że Skip-Care namawia do tego, by potraktować skórę nieco bardziej… asertywnie. To takie swoiste, pielęgnacyjne “nie” z miłości – wszystko po to, aby skóra stała się bardziej samodzielna i potrafiła się bronić przed niekorzystnym działaniem czynników zewnętrznych.
Stosując Skip-Care zmniejszamy ilość używanych produktów i ograniczamy je jedynie do tych kosmetyków, których naprawdę potrzebujemy. Prosta pielęgnacja ma być dla niej po prostu lepszą pielęgnacją.
jest w tym sporo racji. Okazuje się bowiem, że np. zbyt częste oczyszczanie twarzy, używanie złych kosmetyków (niezgodnych z typem cery) to podstawowy błąd w pielęgnacji. Nagminna jest też aplikacja zbyt wielu olejków zatykających pory – wiele z nas musi później zafundować skórze regularną i kosztowną kurację w gabinecie kosmetycznym czy u dermatologa. Złuszczanie, odżywianie, odtruwanie zwolennicy Skip Care twierdzą, że ta lista jest za długa i polecają zrobić krok w tył by zastanowić się, czy to wszystko naprawdę jest potrzebne naszej skórze. Może warto zainwestować w jeden dobry krem do twarzy i dobry produkt do oczyszczania, albo skierować swą uwagę na kosmetyki 2, czy 3w1? Z pewnością drobny detoks przyniesie skórze korzyści, pod warunkiem że Skip-Care nie będzie polegał na zaniedbaniu skóry i jej potrzeb, dlatego nigdy nie traktuj żadnej pielęgnacji jako azylu dla leniuszków. Przyglądaj się uważnie swojej skórze i jeśli zauważysz, że newralgicznie reaguje np. na niekorzystne działanie czynników zewnętrznych – postaraj się ją zahartować. Skip Care może być idealną metodą.
Dodaj komentarz